Miłość, która przyszła późno. Nieoczekiwana i nieobyczajna. Trwała na przekór wszystkiemu. W 1953 roku Jarosław Iwaszkiewisz miał sześćdziesiąt lat, był sławnym pisarzem, szanowaną figurą i głową wielopokoleniowej rodziny. Wtedy w jego domu zjawił się piękny, chory na gruźlicę chłopak. Przypadek, od którego rozpoczęła się namiętna i tragiczna historia miłosna. Przez siedem lat napisał do Jerzego Błeszyńskiego kilkaset listów. Czyta się je jak powieść, gorący zapis uniesień, cierpienia, kłamstw i czułości, których nie przerwała nawet śmierć. Okryte tajemnicą przez pół wieku, ukazują się po raz pierwszy. Jak odnaleziony na dnie szuflady intymny klucz pozwalają dostrzec w wybitnym autorze rozpalonego uczuciami mężczyznę. Nie ma w polskiej literaturze równie poruszającego obrazu męskiej miłości, którą rządzą uniwersalne prawa romansu i tragedii. Oto anatomia bliskości, od pierwszego błysku po gasnącą powoli żałobę.