Thriller czy kryminał? Ja osobiście wolę thrillery. Zwłaszcza te, których akcja wciąga od pierwszej strony i od razu czuć specyficzne napięcie, które rośnie wraz z każdym rozdziałem. I tak właśnie jest z dzisiejsza premierą książki: „Wszystkie mroczne miejsca”. Książka rozpoczyna się od ucztowania 40-tych urodzin męża Molly. Jay to psycholog, który uwielbiany jest przez swoich przyjaciół. Ale czy na pewno przez wszystkich? Rano, gdy Molly budzi się, zawsze czuje zapach kawy, którą właśnie parzy sobie mąż. Tym razem jest inaczej. Nie czuje nic, a gdy schodzi na dół odnajduje Jaya z poderżniętym gardłem. Sprawą zajmuje się Rita Myers, która wie, że podłoże morderstwa bywa banalne, że jest wynikiem przypadku. Ale teraz uważa, że nie ma mowy tutaj o przypadku. Jest przekonana, że ktoś z gości zabił jubilata. Kto i jaki miał motyw?
Molly to kobieta, która nosi w sobie pewną tajemnicę. Tajemnicę tę znał tylko jej mąż. Nikt inny. Jednak w trakcie śledztwa na jaw wychodzą szokujące odkrycia, które sprawiają, że kobieta zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy nie znała swojego męża i że być może ktoś jeszcze może znać jej przeszłość. Co takiego odkryła o mężu? Komu będzie mogła zaufać?
Od samego początku czułam niesamowite napięcie, które wzrosło jeszcze bardziej, gdy do domu Molly, w nocy przyszedł mężczyzna, który prawdopodobnie był mordercą jej męża. Kobieta również dostaje dziwne telefony, w których ktoś mówi jej, że wie kim ...