"Jerzy Giedroyc - zauważył z właściwą sobie przenikliwością Krzysztof Pomian - należał do bardzo nielicznej kategorii osób, które nie dzielą, ale łączą. Miał dar skupiania wokół siebie osobowości bardzo różnych, które często nie znosiły się nawzajem i którym było wspólne tylko to, że z nim współpracowały - lub niewiele poza tym. Pozwoliło to Instytutowi Literackiemu i "Kulturze" mieć autorów o rozbieżnych nieraz poglądach, gustach i stylach, a samemu Jerzemu Giedroyciowi stać na czele tej jedynej w sowim rodzaju orkiestry, gdzie każdy wykonywał własną partię w swoim rodzaju orkiestry, gdzie każdy wykonywał swoja partię bez oglądania się na pozostałych, ale tak że za sprawa dyrygenta wszystkie one wtapiały się - z rzadkimi tylko dysonansami - w jedna polifoniczną całość". Książka, którą Czytelnik trzyma w rekach, poświęcona jest członkom tej wyjątkowej orkiestry, która przez ponad pól wieku Redaktor dyrygował z Maisons-Laffitte. Przez nich samych tez została napisana.