Matty święcie wierzy, że złoty krążek. który dostała od ojca to część o wiele większej całości. Wie, że gdzie jest mapa tam jest też skarb i chce tam dotrzeć. Znalazł się nawet ochotnik, który ofiarował się w tym rajdzie pomóc. Jack Rutheford nade wszystko pragnie znaleźć dowód, który oczyściłby go z fałszywych oskarżeń nikczemnika. Nastoletni kapitan barki wie coś, co dosłownie możne uratować Jackowi głowę. Czym się skończy ta spółka sprzecznych interesów? I czy warto w nią inwestować? Można, choć nie obędzie się bez kwasów.
Ashford popełniła powiastkę nader przyzwoitą, choć nienadzwyczajną. Tu i ówdzie nuży dłużyznami, lecz nie ma ich zbyt wiele. Ogólnie wypada na plus. Dodatkowy punkt za oryginalność i wyniesienie akcji z salonów na szlaki wodne Anglii.
Minusem książki jest zgrzytające anglicyzmami tłumaczenie, oraz - nieodmiennie - lekki stosunek redaktora serii do obowiązków. Tutaj można się zwarzyć i stracić humor.
Ale gdy przymknąć oko na literówki i miejscowo kulejący, nie bardzo "po polskiemu" tekst - "Wspólnik panny Matildy" będzie lekturą niczego sobie.