Okładka tak piękna, jak wytwory rąk samego mistrza Fabergé, złocenia zdobiące malowane brzegi i wyściółkę — masz wrażenie, że oto trzymasz w swych dłoniach drogocenny skarb. „Wnuczka Fabergé” to pierwszy tom cyklu „Kobiety Romanów” autorstwa Moniki Raspen.
Gdy Aleksandra Fiodorowna po raz piąty rodzi carowi córki, zamiast tak długo wyczekiwanego następcy tronu, jej rozpacz i zniechęcenie nie mają granic. Osoby z jej najbliższego otoczenia postanawiają dopomóc losowi i oddają dziewczynki w dobre ręce, a światu obwieszczają, iż żona Mikołaja II poroniła.
Któż z nas nie słyszał o okrutnym końcu, który spotkał dynastię ostatnich Romanowów? Nawet najmłodsi mogą odnaleźć jej ślad w bajce animowanej pt. „Anastazja”, co do której losów do dziś toczą się spory, czy nie jest jedyną, którą ocalała.
Autorka nader wiernie oddała dworskie życie pełne spisków i intryg, gdzie nawet ściany mają uszy, a koniecznością jest zachowanie pozorów i ostrożności.
Nie da się ukryć, że pisarce szczególnie bliska jest poprawa sytuacji kobiet, walka o ich samostanowienie i prawa. I choć minął już ponad wiek od rozgrywających się na kartach powieści wydarzeń, to wciąż mamy w tej kwestii tak wiele do zrobienia.
Odrobinę przytłoczyła mnie spora ilość bohaterów i faktów historycznych z nimi związanych, ale z każdą przeczytaną stroną czułam się coraz bardziej z nimi 'oswojona'.
Poczułam klimat ówczesnej Rosji — tak szczegółowo i pieczołowicie został oddany, z radością i zachwytem odbyłam podróż do Petersburga ostatnich Romanowów.
Autorka umiejętnie splotła prawdę historyczną z fikcją literacką, ofiarowując nam porywającą opowieść o niezwykłych kobietach.