„Władca Barcelony” to niezwykle ciekawa i intrygująca powieść Chufo Llorensa, w której autor przenosi czytelnika w odległe czasy średniowiecza umieszczając akcję książki w XI w. Katalonii.
Główny bohater Marti Barbany to prosty, młody chłopak wywodzący się z pospólstwa. Osiągnąwszy pełnoletność bohater otrzymał w testamencie od swojego zmarłego ojca cały dorobek jego życia, który ten gromadził przez lata, a którego dorobił się na wojnach w służbie hrabiom – władcom Katalonii. W ten sposób młodzieniec zostaje bardzo zamożnym człowiekiem. Marti stara się wykonywać wolę swego zmarłego ojca pomnażając odziedziczone w spadku dobra. Nie udałoby mu się to bez pomocy wiernych przyjaciół jego ojca, którzy, niczym dobre duchy, czuwali nad kolejnymi posunięciami młodzieńca służąc mu radą i pomocą. Umiejętnego gospodarowania i zarządzania otrzymanym majątkiem chłopak uczył się w Barcelonie pod okiem księdza Eudalda Llobeta – dawnego towarzysza ojca i Barucha Benvenista - żydowskiego bankiera. Dzięki wrodzonej wrażliwości, przedsiębiorczości i odwadze oraz postępowaniu w imię ogólnie pojętej sprawiedliwości Marti zyskał sobie wielu nowych przyjaciół. To oni sprawiali, że jego interesy świetnie prosperowały, a majątek stale się powiększał. Niestety życie osobiste młodzieńca nie układało się tak wspaniale, wybranka jego serca nie mogła dać mu szczęścia, a pewna wpływowa osoba - człowiek, który początkowo miał być dla Martiego kompanem i partnerem w interesach, stał się jego największym wrogiem.
Czy sprawiedliwość pokona zawiść i rządzę bogacenia się za wszelką cenę? Czy ogólnie pojęte dobro zwycięży nad złem?
Warto wspomnieć, że powołany przez autora do życia Marti Barbany to nikt inny, tylko Ricard Guillem – kataloński rycerz, który odegrał znaczącą rolę w historii średniowiecznej Barcelony i o którym wspominają stare pisma zachowane do dziś.
„Władca Barcelony” to powieść, w której autor przedstawił nam różne oblicza władzy, a prawość i sprawiedliwość przeciwstawił podłości, kłamstwu i obłudzie. Co ciekawe, prawa i obyczaje panujące w średniowieczu, a tak świetnie opisane przez Chufo Llorensa, możemy bez trudu odnieść do czasów nam współczesnych. Autor bardzo trafnie ujął aspekt przedstawiający wspólnotę żydowską zamieszkującą odrębną dzielnicę, potocznie określaną jako „Call”. Zestawił go z chrześcijańską Barceloną, gdzie ówcześni władcy korzystali z doświadczeń i pomocy finansowej bankierów wyznania mojżeszowego. Ponadto umiejętnie połączył elementy powieści historycznej z przygodami bohaterów, które stanowią w dużej części fikcję literacką. Pewna dowolność w przekazaniu prawdy historycznej powoduje, że książka obfituje w różne, chwilami skrajne emocje począwszy od miłości i namiętności po zawiść, zazdrość i zemstę. Dramatyczne wydarzenia, których uczestnikami są powołani do życia bohaterowie sprawiają, że od powieści nie sposób się oderwać, a przeczytanie ponad 700 stron nie stanowi żadnego problemu, nie jest ani przez chwilę nużące, czy nudne. Po zakończonej lekturze „Katedry w Barcelonie” mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że „Władca Barcelony” zainteresuje wszystkich, którzy lubią takie średniowieczne klimaty - przygody okraszone smakiem dawnych wieków, obyczajów i tradycji.
Szczerze polecam i życzę miłej lektury.