Sytuacja finansowa sierocińca jest krytyczna. Charlotte szuka wsparcia u zepsutego do cna właściciela klubu dla dżentelmenów - James’a Hamilton. Mężczyzna jednak proponuje jej pewien zaskakujący układ…
Uwielbiam romanse historyczne Melisy Bel! Tak tak… Wspominam o tym zawsze, gdy recenzuję kolejną część z cyklu. Ale uwierzcie mi, że ja naprawdę darzę te książki ogromną miłością, sięgając po nie niemal na ślepo, bez czytania opisu. I wiecie co? Każdy kolejny tom robi na mnie coraz to większe wrażenie! No dobrze, ale co tym razem przygotowała dla nas autorka? Postawiła naprzeciwko siebie dwie całkowicie kontrastujące postaci. Bo czy może zaiskrzyć między szefową sierocińca i właścicielem domu rozpusty? Brzmi jak coś nieprawdopodobnego, ale to tylko pozory. Wierzcie na słowo, że James i Charlotte rozgrzeją Was do czerwoności. Bardzo pomysłowa i wciągająca fabuła, choć tak naprawdę od początku wiadomo dokąd to wszystko zmierza. Świetnie wykreowani bohaterowie, także ci drugoplanowi (no uwielbiam Poppy!). Autorka po raz kolejny pokazała, jak pięknie pisze o miłości. Sceny erotyczne są niesamowicie zmysłowe, napisane ze smakiem, pobudzają wyobraźnie i poruszają nasze najczulsze struny. Mogłabym czytać bez końca o zbliżeniach James’a i Lotty! Styl Melisy nieustannie się rozwija. Historie, które tworzy, z łatwością porywają nas do swojego świata, pozwalając przyjemnie płynąć przez tekst. Próbuję odszukać w pamięci jakikolwiek niuans, który nie przypadł mi do gustu, ale nie potrafię. Tu wszystko jest na swoim miejscu! Dozuję sobie powieści Melisy, by czerpać z nich radość jak najdłużej, ale powiem Wam, że zawsze mi mało. “Wilczy Lord” to kolejne wspaniałe doświadczenie, dlatego w ogóle się nie zastanawiajcie, po prostu zdobądźcie swoje egzemplarze i dajcie się porwać lekturze!