Jak typowy harlequin - opiera się na jednym i tym samym i nie zachwyca. W przypadku tego tytułu nie zachwyca szczególnie.
Mając na myśli harlequin rozumie się, że będzie to literatura lekka (typowy "odmóżdżacz"), i owszem - one wszystkie takie są. Jednak "Wierną żonę" bynajmniej nie czyta się lekko. A to za sprawą terminologii arabskiej. Niemal na każdej stronie autorka wtrąca jakiś termin z arabskiego świata. Nie mam nic przeciwko jeśli jest to literatura w temacie (jak np. w przypadku "Klejnotu Medyny"). Ale jeśli jest to książka, która ma być lekkim "odmóżdżaczem" to trochę przesada. Nie mam ochoty przy lekkiej literaturze sprawdzać co i rusz co dane słowo oznacza.
Zresztą z tematem książki wcale nie jest lepiej. O ile na początku jeszcze jest interesująco, o tyle potem jest coraz to gorzej. Jednym z najnudniejszych momentów tego "gorącego" romansu jest moment, w którym główni bohaterowie polują na... sokoły. Poświęcony jest temu cały rozdział, w którym mężczyzna opowiada kobiecie o nomadach, sokołach i tym podobnych rzeczach. Dodatkowo relacja między skłóconymi małżonkami pragnącymi rozwodu według mnie nieoczekiwanie staje się niedorzeczna.
Jeśli ktoś szczególnie interesuje się tematyką sokołów i lubi czytać romanse na tle pustyni: to "gorące" romansidło o synu Emira i jego żonie z Europy jest w sam raz dla niego.
Ogólnie w książce tej niewiele się dzieje. Jak nie wątek o sokolnikach, to rozwiązywanie spraw politycznych mi...