Po wypadku w górach, który pogrążył ją w śpiączce, Elsa nie czuje już ani zimna, ani głodu, ani strachu. Dla kobiety wszystko jest już skończone. Nigdy się nie obudzi. Tymczasem Thibault nie może się pogodzić ze świadomością, że jego brat potrącił śmiertelnie dwie dziewczynki. Nie potrafi przekroczyć progu sali, w której ten leży. Pewnego dnia po odwiezieniu matki do szpitala Thibault wchodzi przez pomyłkę do sali Elsy. Przysiada na chwilę, żeby się zdrzemnąć. Nie ma obawy, że Elsa w tym stanie go wyda. Milczenie staje się wszakże kłopotliwe, nawet w obecności osoby, która pozostaje w śpiączce. Dlatego mężczyzna zaczyna mówić - nie oczekując odpowiedzi. I chociaż lekarze, przyjaciele i rodzina dawno stracili wiarę, że Elsa kiedykolwiek powróci do żywych, Thibault buduje z nią relację. Czyżby sam był aż w tak silnej rozpaczy? A może dostrzegł w niej coś, czego nikt nie widzi? Uwielbiam tę prostotę narracji i ogromny ładunek emocjonalny. - Suzie Doore, brytyjski wydawca książki