W magicznym społeczeństwie podzielonym na jasnych i ciemnych raz na sto lat dochodzi do wielkiej gry. Ci, którym uda się pokonać przeciwników i odnieść zwycięstwo, na kolejny wiek zyskują władzę, moc i nowe możliwości. Rozgrywki magicznych toczą się jednak swoimi prawami… jak odnieść zwycięstwo, kiedy sędziowie przychylni są przeciwnikom a towarzysze podstępnie zmieniają strony? Cóż, co nie jest zabronione, jest dozwolone… nieprawdaż?
Warta w Grze udowadnia, że urban fantasy ma się świetnie i wciąż potrafi zaskakiwać świeżym podejściem. Fabuła, choć opiera się na znanych schematach magii wplecionej w realny świat, nie sprawia wrażenia wtórnej. Wręcz przeciwnie – autorce udało się stworzyć coś, co ma swój własny styl i klimat. Mamy więc lekko mroczną atmosferę, wyrazistą protagonistkę i akcję, która nie pozwala oderwać się od książki.
Autorka świetnie balansuje między znanym nam światem a elementami magii, które wplata w fabułę w naturalny sposób. Nie mamy tu poczucia, że magiczne elementy są dodane „na siłę” – one po prostu istnieją i bohaterowie funkcjonują z nimi w sposób, który wydaje się logiczny w kontekście książki. Akcja rozwija się dynamicznie, bez dłużyzn, a napięcie rośnie w odpowiednim tempie, zaś uknuta przez autorkę intryga trzyma w ryzach całość i nie pozwala się nudzić.
Bez dwóch zdań, najmocniejszym elementem tej powieści jest jej główna bohaterka. Warta nie jest typową Mary Sue znaną z urban fantasy – nie jest ani kryształowo dobra, ani chłodno zdystansowana. To postać pełna sprzeczności, ale właśnie to sprawia, że wydaje się autentyczna. Ma w sobie "ciemność", która jednak nie czyni jej ani odpychającą, ani irytującą. Jest przebojowa i potrafi zadbać o siebie, ale nie jest przy tym wszechmocna czy pozbawiona słabości. Jej decyzje są konsekwentne, a sposób, w jaki odnajduje się w sytuacjach granicznych, sprawia, że czytelnik nie ma problemu, by jej kibicować. Co ważne, nie jest nieomylna – popełnia błędy, czasem działa impulsywnie, ale właśnie to czyni ją wiarygodną.
Podoba mi się sposób, w jaki autorka pokazała jej wewnętrzne konflikty – nie są nachalnie eksponowane, ale czuć, że Warta nie jest postacią jednowymiarową. Jej decyzje mają konsekwencje, a relacje, jakie buduje z innymi, nie są zero-jedynkowe. To świetnie napisany bohater, który zostaje w pamięci.
Postaci drugoplanowe również są dobrze skonstruowane, choć czasem brakuje im naturalności w interakcjach. Nie wiem czy to kwestia tłumaczenia czy stylu autorki, ale dialogi momentami były nieco drewniane, zwłaszcza na początku książki, jednak im dalej, tym lepiej, wiec za bardzo nie narzekam.
Podsumowując: Warta w Grze to kawał dobrego urban fantasy, które ma w sobie wszystko, co powinno – interesującą bohaterkę, dobrze skonstruowany świat i fabułę, która wciąga i nie chce wypuścić aż do ostatniej strony.
Czy jest idealnie? Nie do końca. Jak wspominam interakcje między bohaterami mogłyby być bardziej naturalne i rozwinięte, a zasady samej gry mocniej dopracowane i rozpisane, jednak te drobne minusy nie psują ogólnego odbioru.
Ja daje solidne 8/10 i chętnie powróciłabym do świata Warty! Polecam!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
Wydawnictwu Nyks
#współpracabarterowa
#współpracarecenzencka
#współpracareklamowa