"- Hej... ty! Kto ci pozwolił łapać motyle w moim ogrodzie? To są moje motyle! Idź sobie stąd! - krzyczałam i zaciskałam pięści. - Nikogo o pozwolenie nie pytałem. Tabliczki z zakazem przychodzenia tutaj nie widzę, a motyle są niczyje - odpowiedział spokojnie, patrząc na mnie z pobłażaniem. - Nieprawda... to mój ogród i wszystko, co jest w tym ogrodzie, jest moje... I motyle, i mrówki, i wszystko... Rozumiesz? - nienawidziłam go w tej chwili..."