Ostatnie spotkanie i ostatnia nagroda. Za kilka godzin uczestnicy tej narady mieli się znaleźć na obcej ziemi i poza marszałkiem śmigłym-Rydzem, nigdy już do Polski nie powrócić. Zmarli na obczyźnie. Nagle drzwi od pokoju narad otworzyły się. Ukazał się w nich marszałek śmigły, spokojny, opanowany, sprawny i elegancki. Z uśmiechem przywitał się ze mną i robiąc krok w kierunku otwartych drzwi, powiedział: "A więc tak jak umówiliśmy się, Panie Prezydencie, ja powstaję z wojskami". Zasalutował i wyszedł.