"Myślę o wszystkich osobach, które poznałem w życiu, twarze przelatują mi przed oczami niczym gęsty deszcz iskier, wymyślne fasetki ludzkiej różnorodności, żywa mozaika.
Sam jestem jednym z kamyczków, jedną z iskier, a wspólne dla nas wszystkich jest to, że każdy kiedyś zgaśnie… Przyłapuję się na uczuciu radości, ponieważ wiem, że ów deszcz iskier będzie trwał również długo po tym, jak mój czas dobiegnie końca. "
Niepozorna objętościowo książeczka, która zawiera w sobie mnogość myśli skłaniających do zastanowienia się nad swoją śmiertelnością, sensem życia, nad konsekwencjami własnych wyborów i działań.
Alberta i Eirin poznajemy na uniwersytecie, spotykają się oni przy automacie z kawą i odtąd będą nierozłączni. Trzydzieści siedem lat później bohater przyjeżdża do ich domku letniskowego by uporządkować swoje emocje, spowodowane niespodziewaną wiadomością.
Siłą tej historii nie jest wyszukany wątek fabularny, autor - Jostein Gaarder w swojej książce "W sam raz. Krótka opowieść o prawie wszystkim" prowokuje czytelnika do rozważań na temat jego miejsca we wszechświecie ale przede wszystkim każe skupić się na kwestii odpowiedzialności za tu i teraz. Pokazuje, że warto rozważyć konsekwencje swoich decyzji bo - czy mam się to podoba czy nie - one zawsze dotkną najbliższych nam ludzi. Nikt bowiem nie jest samotną wyspą, Gaarder nie jest tu przecież odkrywczy, a jednak spojrzenie z dystansu na bohatera, jego próby podsumowania własnego życia, każą nam zastanowić się nad sprawami ostatecznymi. Przekonują, że nie żyjemy tylko dla własnej przyjemności,choć tak często uciekamy, zamiast być naprawdę blisko siebie.
Wydaje mi się, że ta krótka opowieść jest swoistym preludium do rozważań na temat naszej egzystencji, pochyleniem się nad świadomością, że kiedyś będziemy musieli "stać się iskrą", co po sobie pozostawimy? Radosną kronikę w Baśniowym Domku czy palone w kominku na szybko resztki kartek?
Historia mnie do końca nie porwała ale była "w sam raz" żeby na moment zastanowić się nad sobą i każdą szansą jaką daje nam kolejny dzień. Póki tu jesteśmy mamy możliwość by coś zmienić, naprawić, doświadczyć. A jeśli przyjdą chwile zwątpienia niech los przyśle nam przypadkiem jakiegoś Knuta Espegarda 😉 Czasem dobre słowo potrafi sprawić mały cud a troska kogoś innego może dać siłę i motywację do działania.
Filozoficznie i nostalgicznie.