Gdy zobaczyłam, że „W zaklętym zamczysku” powraca pod zmienionym tytułem na „W nawiedzonym zamczysku” wiedziałam, że nie może tej książki zabraknąć na mojej liście książek do przeczytania. Przez wielu uznawana jest za swoistego „białego kruka”, a sama szukałam jej wiele lat w wersji papierowej (chociaż w ostatnim czasie ciężko było dostać także ebook). Książki Jana Łady za czasów PRL-u były wycofywane i usuwane. Dopiero niedawno zaczęto na nowo je wydawać z czego bardzo się cieszę.
Zacznijmy od tego, że jeżeli sądzicie, że „W nawiedzonym zamczysku” znajdziecie historię o duchach to jesteście w ogromnym błędzie. Ks Jan Gnatowski bo tak naprawdę nazywa się autor (Jan Łada to jego pseudonim) stworzył swoisty prolog do Sienkiewiczowskiej Trylogii. Za sprawą akcji przenosimy się do 1633 roku na Wołyń, gdzie za chwilę rozpocząć ma się wojna domowa z Kozakami, a duchy pojawiają się w ilości minimalnej.
Styl pisana autora dla współczesnego czytelnika może wydać się specyficzny, dlatego został on zredagowany i przystosowany dla niego. Jednak zachowano piękne słownictwo, które zdecydowanie zachęca do czytania. Jest to powieść historyczna z elementami fantastyki i romansu. Autor „funduje” nam opisy dwóch zwaśnionych rodów i historie niczym z „Romea i Julii”. Tak naprawdę miłość pomiędzy Kazimierzem i Hanią jest motorem napędowym powieści. Jednak relacja ta, a raczej jej opisy nie do końca przypadły mi do gustu. Zachowanie tej dwójki wydaje się być nie do końca racjonalne w wielu momentach… Ale miłość rządzi się swoimi prawami, więc możemy im to wybaczyć. Pozostali bohaterowie byli za to bardziej ludzcy i ciekawi. Matra prawdziwa tragiczna postać, Walek za to uchodzi za wariata i jest dość tajemniczą postacią.
Sama fabuła cechuje się szybkim tempem i niezwykle ciekawą akcją. Możemy zapoznać się z wieloma ciekawymi opisami obrzędów pogańskich, folkloru i ścierających się z nimi obrzędów chrześcijańskich. Do tego otrzymujemy także mity, legendy, wilkołaki, upiory, bitwy i duchy, których akurat jest tutaj mało, a zamek stanowi jedynie tło dla całej historii.
Na szczególną pochwałę zasługuje także wydanie - twarda okładka i piękna obwoluta. Cieszę się, że Wydawnictwo Zysk i S-ka podjęło się wydania tej książki na nowo. Mam nadzieję, że wielu czytelników sięgnie po „W nawiedzonym zamczysku”. Autor zasługuje na to, aby o nim pamiętać i docenić jego dzieła.