Już samo tylko wyliczenie oskarżeń kierowanych pod adresem Unii Europejskiej musi skłaniać przy analizie jej funkcjonowania do ostrożności. Jeśli dać im wiarę, trudnym staje się uniknięcie pytania, czy mowa tu o ponadnarodowej organizacji, której jednym z celów jest wyrównywanie standardu życiowego w państwach członkowskich, czy też o instytucji molochu, który niczym lewiatan Thomasa Hobbesa pożera suwerenność członków Wspólnoty i tym samym ich narodową tożsamość.