Dziewczynki stały na środku jezdni. Przerażone przywarły do siebie, nie mogąc zrobić kroku. Zaskoczeni kierowcy skręcali gwałtownie, próbując je ominąć. Ben zastygł. Jego oczy napotkały wzrok Frankie, niepewny, pełen lęku. Jej usta otwierały się, bezgłośnie wykrzykując jego imię. Jeden z kierowców zatrąbił przeciągle, potem następny. Ben stracił z oczu obie malutkie postacie, gdy tuż przed nim przetoczyła się z hałasem ciężarówka; "Jezus Maria!", krzyczał kierowca zduszonym głosem. Motocyklista, który zgrabnie sunął między dwoma zatłoczonymi nitkami jezdni, dostrzegł dziewczynki za późno. Raptownie skręcił na przeciwległy pas i uderzył w bok furgonetki. Zachwiał się raz, drugi i runął na ulicę, przy krawężniku, na wprost Bena. W jednej chwili powietrze wypełnił jazgot klaksonów i pisk opon. Zaraz potem samochody zaczęły wpadać na siebie w serii stłuczek. (...) Ben zobaczył, jak Frankie chwieje się, robi krok naprzód, potem drugi, ale jeszcze stawia opór, jakby bawiła się w przeciąganie liny. Nagle przeszył go mrożący krew w żyłach pisk sześciu opon, prących po asfalcie w niekontrolowanym ślizgu. Kierowca nie spuszczał dłoni z klaksonu. Z jakimś stłumionym, przyprawiającym o mdłości łoskotem autobus uderzył w dziewczynki. Wyleciały w powietrze. Bezładna plątanina rąk, nóg, ubrań, warkoczy i tornistrów na tle jasnego nieba. Rozrzucone ramiona jak rączki podrzuconej lalki... Między życiem a śmiercią, w wąskim przejściu na tamtą stronę, istnieje miejsce dostępne dla tych, którzy jeszcze nie umarli, ale już nie żyją. Miejsce, w którym przestrzeń ulega przemianom, a czas biegnie wolniej, miejsce, z którego choć trudno, to można jeszcze powrócić. Przekonanie takie żywi doktor Elizabeth Chase, wybitny neurolog i biochemik, która dzięki opracowanym przez swój zespół pionierskim metodom przywróciła życie niejednej osobie pogrążonej w śpiączce. Jednak jej zmagania ze śmiercią, choć zwieńczone sukcesami, budzą przede wszystkim lęk i wywołują opór lokalnej społeczności, środowiska lekarskiego, a w końcu elit politycznych. Czy spomiędzy życia i śmierci uda się wydobyć Frankie, małą dziewczynkę potrąconą przez autobus, której większość lekarzy nie dała szans na przeżycie? By to uczynić, nie wystarczy doglądać leżącego bez przytomności dziecka. Trzeba mu wyjść naprzeciw. W zmaganiach z bezduszną biurokracją, niezrozumieniem i strachem - innych i swoim własnym - oprócz komputerów i obwodów elektrycznych pomóc mogą tylko wiara, upór i prawdziwa miłość...