Czasami człowiek ma na coś takie nerwy, że chciałby przeczytać coś konkretnego i mocnego. Pomimo takich właśnie oczekiwań, bardzo się zdziwiłam, że to wszystko naprawdę tutaj znalazłam. Autorka nie bawi się w żadne zdobniki, czy też skróty myślowe. Każdy kobiecy czy też męski narząd ma prawo być nazywany po imieniu i tak właśnie tutaj jest. Może na początku uprzedzę, że historia toczy się dość szybko i do bliskości dwojga ciał dochodzi tutaj ekspresowo. Jeśli mają na coś ochotę, to to robią. Podobno nasze ciało bardzo szybko rozpoznaje osobnika płci przeciwnej do którego ciągnie nas magiczna siła. Tutaj również niemal od razu coś zaskoczyło. Takie szybko, zwinnie i na temat, aż mnie samej zrobiło się nie tylko gorąco. Jednak nie będzie tu zawsze tak słodko. Ona jest bowiem całkowitym przeciwieństwem jego. Dodatkowo sytuacja robi się niekomfortowa, kiedy wychodzi na jaw, że on jest jej nowym szefem. Twardym pracoholikiem, który obowiązki stawia zawsze na pierwszym miejscu. Ona zbyt długo walczyła o swoje marzenia, by teraz nagle je stracić. Szczęście i pech stanowi klimat świąt, które ona chciałaby spędzić ze swoją rodziną. Dla niego jednak ważny jest projekt, który nasz musi oddać, gdyż... Jak sądzicie, co na to ona? Autorka nieco utrudniła postaciom zadanie na łatwe szczęście, gdyż obsypała ich przeszłość tajemnicami i bólem. Nie dla wszystkich dzieciństwo było tutaj łaskawe i ciepłe. Dla niektórych rodzina to prawdziwy skarb, dla innych piętno cierpień i niemiłych doświadczeń. Ktoś tu komuś zechce pokazać rodzinny czar i uwolnić dawne dziecko, które wciąż żyje poprzednim lękiem. To piękna opowieść, która wiadomo jak się skończy, ale my i tak bardzo chcemy ją poznać. Niesamowity przedświąteczny klimat i wyznanie tego, co dla kogo jest najważniejsze. Książka może i świąteczna, ale wydaje mi się, że przesłanie jakie za sobą niesie jest ponadczasowe. Uzbrojcie się w tarczę antyemocjonalną, gdyż to, co oni robią czytelnik odczuwa wraz z nimi. Lekki i przejrzysty styl, okraszony pikanterią doznań. Bardzo mi się podobała:-)