Konflikt pomiędzy rasami zaostrza się. Balthazar rośnie w siłę i powiększa swoją armię. Jest o krok od unicestwienia tych, których tak bardzo nienawidzi. Przed Damienem i jego współbraćmi ze Zgromadzenia ważne zadanie – znów muszą ochronić ludzkość przed Łowcami. Czy Stróżom uda się powstrzymać Balthazara, czy też spełnienie jego największego marzenia to już tylko kwestia czasu? A co z Catherine? Czy ulubienica mrocznego Pana podjęła słuszną decyzję, uciekając ze Stróżem?
Louis rozłączył się i objął wzrokiem rynek Bireno. Ciche miasteczko, nad którym wisiały ponure chmury. Ludzie, którzy nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia, jakie na nich czyhało w okolicy. I on – dowódca Stróżów, który miał ich ochronić. Poczuł się nagle mały, a ciężar wszystkich problemów przygniótł go do ziemi. Gdyby nie tabletki, które ciągle zażywał, nie dałby rady wytrzymać psychicznie. Pomyślał, że wkrótce będzie musiał prosić Rosemi o wypisanie recepty.
Jego komórka ponownie zadzwoniła, ale tym razem na wyświetlaczu ukazał się nieznany numer.
– Louis Daquin, słucham?
– Szefie, to ja, Alexis.
– Alexis? Masz nowy numer?
– A, tak. Zgubiłem tamten telefon.
– No okej. Co tam?
– Chciałem tylko zapytać, czy można zobaczyć cudowne dziecko. Wszyscy Stróżowie o nim mówią i może mógłbym coś zrobić?
– Pewnie, możesz mieć przy nim wartę. Rosemi chętnie weźmie wolne. – Zaśmiał się i w końcu ruszył w stronę sklepu.
– Tak? Super, szefie. Dziecko jest w Kampie?
– Oczywiście. Tam pozostanie chyba do czasu, aż pokonamy sam wiesz kogo.