Uczta cyfrowa Józefa Bańki jest hipertekstem, w którego "sonorystycznym" tle odmilkły słyszalnym echem poprzednie dwa duże teksty tego Autora: Krytyka rozumu cyfrowego oraz Batożyca, albo taniec z chłostą, układając się w monumentalną trylogię. W tekście pierwszym wygenerowany został język dzieła, w drugim jego specyficzna atmosfera. Uczta cyfrowa jest dziełem szczególnym. Czytana albo od początku do końca, albo przenosząc nas od fragmentów poszczególnych mów Faustów i Anhellich, do komentarzy osób siedzących przy stoliku, spełnia naturalne pragnienie Czytelnika, który - oczekując od Autora jednolitego tekstu - dostaje w hipertekście całości dzieła paletę przeróżnych wersji podobnych, lecz innych w gruncie rzeczy utworów. Bo w hipertekście literackim, który nie istniałby bez idée fixe cyfrowej nicości wiedzy, spełniają się - opisane tu bogatym językiem akademickim, ale i własnym - autorskie wizje ogrodów o rozwidlających się ścieżkach i labiryntach wokół Wieży Babel, materializujących się w wirtualne miasto cyfrowych "cudów". Irracjonalne opisy cyfrowego miasta i żywe dialogi książki odbierają jej szczęśliwie nużący chwilami ciężar dzieła czysto naukowego, a sama Wieża Babel jawi się jako model możliwych cyfrowych światów, gdzie przyczyny - stając się matką skutków - żyją zbyt krótko, by można było je uchwycić i sprowadzić do roli zasad. Na ten symboliczny poziom cyfrowych śladów zachowań werbalnych wynosi je nieciągły i wielolinearny sposób prezentacji tekstu, zastosowany przez Autora Uczty cyfrowej. Wieża Babel w kreacji J. Bańki to dalsza wirtualizacja świata już wirtualnego, bo par excellence cyfrowego, to autorefleksyjne odzwierciedlenie wirtualnej natury rozumu cyfrowego.