Jest to biografia, która ma na celu przybliżenie nam postaci Tyrmanda. W życiu każdego człowieka wiele się dzieje, ale gdy spojrzymy na jego życiorys, to wydaje się chwilami, że na jego życie nakłada się życie wielu ludzi. Ucieczki, walki, bunt, czyli wszystko, co możemy znaleźć w PRL-owskiej Polsce.
Biografie mają to do siebie, że jedne porywają, a inne nie do końca. Wszystko zależy od tego, jak autor przyłożył się do pisania i czy zadbał o to, by tekst był przystępny dla czytelnika. Na to częściowo tutaj możemy liczyć. Strony połyka się jedna za drugą. Nie brak tu nuty humoru, luźnego podejścia pisarza, dzięki czemu przyjemnie czyta się tekst i zagłębia w kolejne lata życia Tyrmanda.
Jest tutaj wiele fragmentów, które na pewno porywają i zaciekawiają. Należy do nich chociażby historia o tym, jak główny bohater tej opowieści musiał poradzić sobie ze swoim żydowskim pochodzeniem, bo Żydzi nie mieli wtedy zbyt łatwego życia i władza PRL-u chętnie obarczała ich winą za wymyślone zbrodnie. Wszystko po to, by pozbyć się ich z Polski. Jednak zdarzają się też nudniejsze fragmenty, a do tego ilość stron równie skutecznie zniechęca do sięgnięcia po tę lekturę. Warto też zauważyć, że część z nich w ogóle nie dotyczy Tyrmanda. Właśnie to uwierało mnie podczas czytania. Wprowadzało to niepotrzebny zamęt w historii. Pojawiały się częste dygresje zaburzające lekturę, a czasami miałam wrażenie, że brakowało uporządkowania poszczególnych wątków.
Ta książka nie jest najlepszą biografią, po jaką sięgnęłam w życiu. Może zainteresować osoby, które przepadają za twórczością tego autora, chciałyby lepiej poznać jego osobę oraz czasy, w jakich przyszło mu żyć. Pod warunkiem, że są gotowe na dosyć nieuporządkowaną opowieść.