Minęło wiele lat, wiele zmagań, wyrzeczeń, niebezpieczeństw do pokonania. Jednak wszystko wskazuje na to, że jednak Falcio val Mond spełni marzenie swojego zmarłego króla i jego córka Aline zasiądzie na tronie, a w Tristii zagości spokój i praworządność. Niestety zjednoczeni przez Avaresa barbarzyńcy zaczynają zagrażać sukcesowi misji, a jakby tego było mało Trin i Avares chcą zjednoczyć siły, co może skończyć się bardzo źle. Czy Aline po raz kolejny uniknie śmierci? Czy Falcio spełni marzenie swojego zmarłego króla? Co stanie się z Wielkimi Płaszczami?
To czwarty, finalny tom z serii, na który dość długo czekałam. Jak wrażenia po przeczytaniu? Seria Wielkie Płaszcze od początku mi się podobała, jednak śmiało mogę stwierdzić, że ostatni tom jest najlepszy. Dużo się dzieje, wiele tajemnic wychodzi na jaw, jest dynamiczna akcja, pełna zwrotów, momentami bardzo zaskakująca.
Bohaterowie pozostali ciekawi, wyraziści, dający się lubić. Gdybym miała podać swojego ulubionego, nie potrafiłabym. Każdy z nich ma swoje wady i zalety, każdy jest na swój sposób ciekawy i zdecydowanie każdy ma swoje miejsce w historii, nie ma bohatera, który byłby zbędny, którego można by się „pozbyć” tak, aby historia na tym nie ucierpiała.
Cykl Wielkie Płaszcze to cykl książek, który zdecydowanie mi się podobał (co tak szczerze dość mnie zaskoczyło, przeważnie sięgam po książki innego typu). Ostatni tom pt.: „Tron Tyrana” jest zdecydowanie najlepszy z całej serii i z wielką...