Oszczędny pod względem ilości wierszy Tonic jest już czwartym – po książkach Kocie łby (2004), Kotochwile (2005) i Blok rysunkowy (2007) – tomem poetyckim Mariusza Appela. Dobrze czyta się te zbiory w zestawieniu, obok siebie. Również dlatego, że nie zawsze chcą ze sobą współpracować (na przykład miejsce ekspresyjnej przerzutni zajmuje wyciszający epitet). Pokazują, że choć każdy autor ma swoje tematy, z którymi być może „się rodzi”, to jednocześnie na żadnego poetę język nie czeka na podorędziu, nie ma gotowych języków autentycznych. Trzy wiersze w tym tomie to nowe wersje utworów z Kotochwil. Jednak dopiero tutaj nabierają charakterystycznej frazy utrzymanej w obszernym wersie, spiętej imadłem silnie sformatowanej strofy. Przy okazji tamtego tomu Joanna Mueller pisała o „równaniu oddechu”. W Tonicu widać, że to nie jedyny element, który Appel stara się kontrolować. Są wśród nich przecież i napięcie pomiędzy tempem opowieści a lingwistycznym węzłem, i pulsowanie wiersza, i logiczne następstwo scen, wreszcie – delikatnie zaznaczona konstrukcja całości. Wiersze Appela chcą udowodnić, że jakkolwiek kryteria aksjologiczne mogą być dziś zamazane, kryterium warsztatu pozostaje wartością samotłumaczącą się. Krzysztof Hoffmann