„To nie deszcz, którego nie da się zatrzymać, to ludzie, a oni zawsze mogą zmienić zdanie.”
Długo zastanawiałem się, od czego powinienem zacząć. Jakimi przymiotnikami wyrażającymi mój podziw, opisać tę książkę, zapis szczerej i bolesnej, a jednocześnie przepełnionej optymizmem rozmowy Moniki Tutak-Goll z Haliną Birenbaum.
Nieszczęścia ukształtowały bohaterkę, która ocalała Zagładę, a mimo to nie złamały Jej, nie skruszyły. To Jej – córce, żonie i matce – trzeba oddać głos, wsłuchać się w Jej opowieść, w historię o miłości, rodzinie i stracie.
To Jej życie zaczęło się od końca, zaczęło się od śmierci. Toczyło błędne koło, pełne nieszczęść i radości, niektórych przecież tak pospolitych i tak nadzwyczajnych jednocześnie, których my, niedoświadczeni, pojąć nie zdołamy.
Nie zliczę zdań, które zaczynałem pisać o „To nie deszcz, to ludzie”, a później wymazywałem, uznając je za grafomańskie, banalne i płytkie.
Mądrości nie trzeba uzasadniać ani tłumaczyć.