Boimy się śmierci i mamy rację, medycyna skłania nas bowiem do tego, byśmy wierzyli w cuda. Rozwój medycyny potęguje strach przed śmiercią właśnie dlatego, że liczba chorób nieuleczalnych stale maleje... Jedyne, co zawsze pozostanie nieuleczalne, to śmierć, choroba chorób. Chorobę - z definicji - można leczyć. Wyjątkiem jest śmierć, choroba tych, którzy mają się doskonale. Alternatywa przedstawia się następująco: albo żyć krótko, ale za to życiem prawdziwym, pełnym miłości itd., albo wieść egzystencję nieokreśloną, wyzbytą miłości, a więc w gruncie rzeczy nie żyć, doświadczać wiecznej śmierci. Moim zdaniem, gdybyśmy w ten sposób przedstawili wybór, niewielu ludzi zdecydowałoby się na tę drugą możliwość... Lepiej przeżyć choćby jeden wieczór, jak efemeryda. Tutaj bowiem to, co długie i to, co krótkie, równoważy się. Poznałem smak życia. Nawet jeśli mam umrzeć, a jestem na to skazany, przynajmniej mogę powiedzieć, że zaznałem życia.