„The Proposal” od Jasmine Guillory to romans, który od niemal pierwszych stron nieustannie wywoływał uśmiech na mojej twarzy, jednak radosne sceny lubiły przepleść się z tymi poważniejszymi.
Zacznijmy od tego, w jaki sposób Carlos, lekarz pediatra, poznaje Nik: niezależną pisarkę wielu poczytnych artykułów: ratuje ją z opresji po nieudanych oświadczynach na oczach całego stadionu. Ta dwójka, mam wrażenie, była sobie po prostu pisana. Poradzili sobie z brakiem swoich numerów, elastycznie przeszli do przyjaźni, pomagali sobie nieustannie w różnych trudach. Podobała mi się dynamika ich relacji: pozornie obydwoje upierali się przy tym, że nie chcą związku, że miłość nie jest dla nich, lecz liczne gesty z obu stron świadczyły inaczej. I owszem, nie da się zaprzeczyć faktu, że ich znajomość bardzo szybko ewolułowała, ale w moim odczuciu miało to ogromny urok: to tak, jakby dwie połówki jednej duszy w końcu się ze sobą spotkały, bo bohaterowie naprawdę tworzyli harmonijną jedność.
„The Proposal” to także obraz idealnej przyjaźni, takiej, na której można polegać i chęci pomocy w każdej sytuacji. Jak i Nik, tak i Carlos mieli w swoim życiu osoby, na które mogli w każdej sytuacji liczyć. Ta książka pokazuje również jak ważna jest rozmowa: Carlos, przed pięcioma, po śmierci ojca, automatycznie wziął na swojej barki rolę głowy rodziny. Był nieustannie pod telefonem, rzucał wszystko i pomagał mamie, siostrze czy też kuzynce. Wystarczyłaby wy...