„The Hardest Fall’ to kolejna perełka od Elli Maise. Tym razem autorka rzuca nas w sam środek studenckiego świata: pomiędzy licznymi imprezami, krótkimi związkami, przelotnymi znajomościami wpłata losy dwójki ludzi, którzy zaprzyjaźnią się i…. Przekonajcie się sami :D
Oh, jak ta książka mnie urzekła. Każde jej zdanie było cudowne! Wiecie, czasem trafia się na historie, które gdyby się mogło, to czytałoby się na raz, tak też miałam przy THF. Nie od dziś wiadomo,że Ela ma naprawdę świetnie pióro, ale tutaj na wyjątkowe słowa uznania zasługują bohaterowie. Nie są zepsuci, brak im wyidealizowania, borykają się z problemami, nie mają majętnych rodziców, tylko sami pracują, co tez uważam za plus.
Kreacja Dylana to ZŁOTO! Wierzcie mi, można się w nim zakochać! Nie ma w nim ani grama pychy, egoizmu; chętnie niesie pomoc, jest szczery, miły, oczywiście przystoimy. Sam dąży do wyznaczonego sobie celu: chce zostać zawodowym futbolistą i wierzcie mi, jemu jak komu innemu to się należy. Kibicowałam mu przez całą książkę.
Zoe to kolejny słodziak. Niesamowicie cenię fakt, że Ela postawiła na brak kontrastu w głównych postaciach: to takie dwa słoneczka połączone w jedno. Nie sposób nie wspomnieć o jej relacji rodzinnej: Dylan ma rodzeństwo i kochających rodziców, a ona ma tatę, który przy każdej scenie mnie rozczulał...