Jest przełom września i października Roku Pańskiego 1226. W ostatnich dniach życia Franciszek dyktuje jednemu ze swoich braci Testament: "Bracie, pisz!". Jest to tekst, nad którym Franciszek się zastanawiał i omawiał ze swoimi braćmi. Mówi w nim o sobie jako przykładzie dla swoich naśladowców. Czuje się odpowiedzialny za drogę, którą objawił mu Pan. Opisuje historię swojego powołania i posłannictwa, aby dać przykład braciom - zarówno jemu współczesnym, jak i przyszłym. Ostrzega też przed pewnymi nieprawidłowościami, które wkradły się do wspólnoty braterskiej. Niekiedy czyni to w bardzo kąśliwym tonie, co zaburza nieco obraz Franciszka łagodnego i pokornego, który obecnie bywa mocno akcentowany. Tymczasem Franciszek stoi także przed pewnym dylematem. A mianowicie: w ostatnich dwóch latach zaczęto traktować go jako świętego. Zarówno pełni respektu i zachwytu bracia, jak i inni ludzie słuchają jego wspomnień, jak gdyby były tylko piękną, ale niezobowiązującą legendą... W jaki sposób Franciszek może to zmienić? Co powinien uczynić, aby go wysłuchano, gdy przypomina braciom o ich powołaniu, gdy chce wyrazić swoją troskę o życie ewangeliczne? Nie chodzi tu przecież o pobożne wspomnienia, nad którymi można pięknie pomedytować wieczorem w chórze, ale o "niebezpieczne" wspomnienie, które - jeśli je potraktować poważnie - może wywrócić całe życie, a wnętrze skierować na zewnątrz. (fragm. Wstępu)