W powieści "Tańczyłem" O'Connor - podobnie jak w poprzednich swoich książkach - jest przede wszystkim obiektywny; wiąże się to zresztą ściśle z tradycją powieściopisarstwa realistycznego, któremu pozostaje wierny. Problem konfliktu pokoleń nie jest problemem nowym ale O'Connor ukazuje go w świetle niecodziennym: to nie jest powieść umoralniająca, nie ma w niej charakterów czarnych i białych, jest natomiast atmosfera autentycznego dramatu. Trudno tu zresztą mówić o konflikcie pokoleń; to nie jest rzecz o abstrakcjach, jest w powieści konkretny stary człowiek i żyjący obok niego syn; są odrębności zaostrzone do tyranii, i jest miłość trudna, nie do ocalenia miłość ludzi, którzy się od siebie oddalają.