Można powiedzieć: z dużej chmury mały deszcz. Po tekście z okładki i lekturze przedmowy byłem nastawiony bardzo optymistycznie. Niestety tej magii starczyło na 50% książki. No, może 60%. Pięknie się płynęło przez kolejne strony, kolejne dialogi "po ślunsku" które często bawiły fest, pomimo obserowania życia w znoju, na pańskich włościach. Niestety... Recenzja książki Tam, gdzie nie pada