Opinia na temat książki Tajemniczy dżentelman

@tsantsara @tsantsara · 2025-03-17 14:43:45
Przeczytane Do introligatora Literatura angielska W mojej biblioteczce Do sprzedania/zamiany
Rozumiem, że każdy orze (czytaj: pisze) jak może, a Edgar Wallace, robotnik z zawodu, nie miał w swoim czasie wielkich szans, by zdobyć jakiekolwiek wykształcenie. Tym bardziej dziwi, że przecież zdobył popularność, czego dowodem jest nie tylko liczba tytułów, ale i to że już w Międzywojniu przełożono kilka jego powieści na tak egzotyczny język, jak polski. Oczywiście publikowała to wtedy oficyna prywatna, a tłumaczył jakiś językowy konował (mogę to spokojnie napisać, ponieważ nie ujawnił się w stopce redakcyjnej).Przedwojenny język ma co prawda swoje idiosynkrazje, ale niechlujność tłumaczenia nie odbiega od bylejakości broszurowego wydania. Treść jest dość pretensjonalna i naciągana - historia o współczesnym Kopciuszku znakomicie pasująca do fabuł przedwojennych polskich komedyjek. Romans w sam raz dla kucharek. Aż się dziwię, że ktoś się pokusił o to, by tę ramotkę jeszcze raz wydać (Agencja Unia-Press w 1991, bo tłumaczenie było już pewnie za darmo?, a Saga Egmont...ponieważ na tani chłam zawsze znajdą się amatorzy?). Ja się dałem nabrać na "zabytkowy oryginał" z 1930, bo leżał w na bookcrossingowej półce, ale natychmiast po przeczytaniu ją tam z powrotem odłożę.

O czymże to jest? No a czym się interesuje brukowy romans?! Zawsze wyższymi sferami, mezaliansami, egzotyką, nagłym bogactwem i kryminalnymi ekscesami. Wszystko to tu znajdziemy. Mężczyźni w pogoni za przygodą i pieniędzmi (mniej ambitni za posażną panną), a kobiety - za mężem lub rentą, pozwalającą na próżniacze życie. Główną bohaterką jest ambitna, ładna panna ze zubożałego rodu, która musiała dorabiać (a fuj, cóż za despekt!) jako posłaniec do specjalnych poruczeń w kancelarii prawnika (nomen omen? - słowo irlandzkiego pochodzenia a znaczy tyleż, co 'z bagien") Vance'a. Przypadkiem panna staje się świadkiem wydarzeń, o których miałaby milczeć, ale rozwój wypadków wciąga ją w sam środek intrygi z wyższych sfer: ma poślubić nieznajomego człowieka, który nie budzi jej zaufania, za to jest bajecznie bogaty i w dodatku polecany przez wuja, który ją i jej matkę utrzymuje, ponieważ w południowej Afryce jest właścicielem kopalni złota. I tak dobrze, że nie od razu diamentów... Więc małżeństwo z przymusu czy innymi słowy z rozsądku: dziś żadna ambitna dziewczyna nie nakładałaby sobie takiego chomąta na szyję (no, chyba że byłaby mało ambitną bohaterką Blanki Lipińskiej). Ale czego grzeczna córeczka w post-wiktoriańskiej Anglii nie zrobi dla mamusi, żeby ta mogła oddawać się karcianemu hazardowi...? A przyszły mąż, który oczywiście okaże się zaklętym w górnika księciem z bajki tzn. z wysoko urodzonej angielskiej arystokracji? On jest przecież "dżentelmanem", więc ożeni się, pozostawiając żonę dziewicą, byle tylko zyskała pół królestwa...tj. pół jego kopalni złota. Co za bzdury... Sztampowe "chciałabym i boję się" z żeńskiej strony, a z męskiej niezłomna postać z burleski Bustera Keatona.
Ocena:
Data przeczytania: 2025-02-27
× 1 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Tajemniczy dżentelman
2 wydania
Tajemniczy dżentelman
Edgar Wallace
3/10

Komentarze
© 2007 - 2025 nakanapie.pl