Nikt się nie poruszył. Ogłuszającą ciszę przerwał uroczysty głos Alexosa: -Chcą się przekonać na własne oczy,generale. Przekonać się, czy to co o mnie mówiłeś jest prawdą. Mirany proszę podaj mi misę. Zdezorientowna dziewczyna zerknęła na Obleka i ruszyła w stronę chłopca. W naczyniu z brązu grzechotał rubinowy skorpion. Set rozglądając się nerwowo po rozstawionych na murach łucznikach podążył jej śladem. Zgromadzeni na placu ludzie zamarli z przerażenia. Alexos wzniósł dłoń wysoko nad głowę,następnie opuścił ją powoli i wsunął do misy. W środku coś się poruszyło, zagrzechotało .Jakaś kobieta krzyknęła ze strachu. Mirany, bliska łez, trzymała naczynie z całych sił. Naraz na krawędzi pojawiły się szczypce, małe i lściące. Później śmiercionośny kolec. Stworzenie chrobotało odnóżami po gładkim metalu. Niewzruszony Alexos czekał.