Książka jest niejako kontynuacją "Fizyki podróży międzygwiezdnych", która to, co w polskim tytule nie było aż tak bardzo widoczne, była komentarzem fizyka do serialu "Star Trek". Ponieważ autor zalany został po jej publikacji morzem listów od "trekkies", postanowił kontynuować swoje wywody w drugiej części, ostatecznie (niestety dla fanów serialu i w ogóle SF) rozprawiając się z wizją rychłego podboju międzygwiezdnych szlaków i kontaktu z Obcymi. Przy okazji rozprawia się też z telepatią i innymi zjawiskami parapsychicznymi, komentuje możliwości rozwoju inteligentnych komputerów i zadaje pytania o najważniejsze kwestie, jakie należy rozwiązać (a przynajmniej próbować rozwiązać) w drodze do lepszego poznania naszego Wszechświata. A wszystko to podlane pożywnym sosem solidnego, ale przystępnego wykładu fizyki, także kwantowej.
Książka dobra, ale widać po niej upływ czasu - przez tych dwadzieścia siedem lat dokonał się spory postęp w badaniu kosmosu, a także w rozwoju sztucznej inteligencji. Istnienie planet w innych układach gwiezdnych nie jest już hipotezą, a nowa generacja kosmicznych teleskopów pozwoliła na obserwacje, które autorowi wydawały się jeszcze odległą pieśnią przyszłości. Możliwości AI też znacznie przekroczyły to, co jako szybko osiągalne zakładał Krauss w 1997 r. Mimo to lektura "Tajemnic kosmosu", zwłaszcza dla takiego laika jak ja, na pewno nie jest stratą czasu - akurat prawa fizyki jakoś przez ostatnie ćwierćwiecze raczej się nie zmieniły. Choć trochę szkoda odwołanej wizyty tych Wolkanów i Klingonów... prawda?