Przeciętny polski gangster, który poza codziennymi obowiązkami członka gangu marzy o stworzeniu nieprzeciętnego kina. Nikt nie znał kryminalnegopółświatka lepiej niż bohater, Gnatowski. Wychował się w nim, wyrastał i ten półświatek był jedynym miejscem, w którym był sobą. Cytując klasykę kina, mógłby powiedzieć za jednym z gangsterów-bohaterów, Noodlesem, że „smrodek ulicy jest jedynym miejscem, w którym przynajmniej czuje, że żyje”. Jednak jego ambicje sięgają dalej: gangster pragnie pewnego dnia nakręcić film na podstawie napisanego przez siebie scenariusza. Czy jednak chłopak z polskiego podwórka może wyjść poza ramy swojego osiedlowego przeznaczenia? Powieść zarysowuje walkę jednostki z wszechogarniającym bezsensem, a jej bohaterowie albo biorą sprawy w swoje ręce i starają się być kowalami własnego losu, albo przegrywają tę walkę z kretesem.
W świecie Sztafety odrażająca przemoc, zbrodnie, narkotyki czy korupcja to chleb powszedni, zaś moralność, miłość, sprawiedliwość to czyste frazesy i bajeczki dla dzieci. Jednak dla tych, którzy odważą się marzyć, wyobraźnia staje się przerażającą bronią. To właśnie odróżnia Gnatowskiego od jego tak wrogów, jak i przyjaciół. W pozbawionym wyobraźni półświatku, osobista mitologia mężczyzny, zainspirowana takimi klasykami kina jak Zagubiona autostrada Davida Lyncha, Ojciec chrzestny Coppoli czy Mechaniczna pomarańcza Kubricka, owocuje niespotykanym, iście „filmowym” modus operandi, które pomaga gangsterowi przeistoczyć zemstę czy przemoc w sztukę. Ta sublimacyjna przemiana to prawdziwie metafizyczny moment tej, zanurzonej w polskich realiach, opowieści.
Łukasz Ignaczak nie bawi się w Sztafecie w upiększanie czytelnikowi brutalnej rzeczywistości kryminalnego półświatka, który sięga dalej niż wielu chciałoby przyznać. Jego głównym celem jest jedynie dotarcie do prawdy, nawet jeśli ta prawda jest trudna do zaakceptowania i przeraża. Pod tym względem Sztafeta to świeży powiew rozbrajającej szczerości. To powieść, która w trakcie lektury gwarantuje zaskoczenie, a niekiedy śmiech z płytkości życia, działań i myśli bohaterów.To zatrważający portret zagubionych, poszukujących sensu osób, a może to lustro nas samych?
W świecie Sztafety odrażająca przemoc, zbrodnie, narkotyki czy korupcja to chleb powszedni, zaś moralność, miłość, sprawiedliwość to czyste frazesy i bajeczki dla dzieci. Jednak dla tych, którzy odważą się marzyć, wyobraźnia staje się przerażającą bronią. To właśnie odróżnia Gnatowskiego od jego tak wrogów, jak i przyjaciół. W pozbawionym wyobraźni półświatku, osobista mitologia mężczyzny, zainspirowana takimi klasykami kina jak Zagubiona autostrada Davida Lyncha, Ojciec chrzestny Coppoli czy Mechaniczna pomarańcza Kubricka, owocuje niespotykanym, iście „filmowym” modus operandi, które pomaga gangsterowi przeistoczyć zemstę czy przemoc w sztukę. Ta sublimacyjna przemiana to prawdziwie metafizyczny moment tej, zanurzonej w polskich realiach, opowieści.
Łukasz Ignaczak nie bawi się w Sztafecie w upiększanie czytelnikowi brutalnej rzeczywistości kryminalnego półświatka, który sięga dalej niż wielu chciałoby przyznać. Jego głównym celem jest jedynie dotarcie do prawdy, nawet jeśli ta prawda jest trudna do zaakceptowania i przeraża. Pod tym względem Sztafeta to świeży powiew rozbrajającej szczerości. To powieść, która w trakcie lektury gwarantuje zaskoczenie, a niekiedy śmiech z płytkości życia, działań i myśli bohaterów.To zatrważający portret zagubionych, poszukujących sensu osób, a może to lustro nas samych?