Podstawowym prawem rodziców jest wychowanie dzieci według wyznawanych przez siebie wartości. Historia Jeannette Walls każe nam jednak zastanowić się nad tym, ile niektórzy ludzie muszą pokonać przeciwności, aby - kolokwialnie mówiąc – wyjść na prostą.
Rodzice Jeannette wiedli dość specyficzny tryb życia – nigdy nie osiedli na stałe, często uciekali z miejsca na miejsce. Czwórka ich dzieci nieraz nie miała co jeść. I choć ojciec Autorki był alkoholikiem, to tak do końca nie można stwierdzić, że była to patologiczna rodzina i skazać rodziców na potępienie. Matka, niespełniona artystka, ojciec inżynier chcący zbudować tytułowy szklany zamek, to ludzie inteligentni, którzy potrafili z każdej sytuacji wyjść obronną ręką i widzieć pozytywy. Dzieci, choć cierpiały biedę i przeszły w dzieciństwie szkołę życia, stały się dzięki temu zaradnymi dorosłymi.
Książka skłania do stawiania pytań, jednoznacznie nie daje prostych odpowiedzi, bo życie przecież też nie jest proste. Choć przechodziły mi ciarki po plecach, gdy czytałam o kolejnych ekscesach, nie umiem jednoznacznie ocenić postępowania rodziców Jeannette. Historia ta stanowi też iskierkę nadziei dla tych wszystkich, którzy w dzieciństwie z różnych powodów nie mieli łatwo – że dzięki woli i determinacji można zmienić swoje życie.
Gorąco polecam!