W tych opowiadaniach czuć ciężar pracy fizycznej, która albo człowieka ściera w pył, albo wzmacnia tak, że nie skruszy go żadna siła. To gawędy o rodzinie, umieraniu i narodzinach. Frazy poetyckie pragną oddać zachwyt życiem. Wulgarność i chłód bijące czasami z tych opowieści być może potwierdzają tezę o postępującej dehumanizacji kultury i sztuki, degradacji rzeczywistości. Najważniejsza jednak jest przygoda, nawet jeśli wysuszy ją agonia. Bo co by nie mówić, to jednak cud, że się staliśmy, jesteśmy i wspólnie powoli przestajemy być... I piękna jest nadzieja, że może nigdy się nie skończymy? Tak jak gawędy o życiu i umieraniu.