Wyjątkowy projekt Kiliana Jorneta, Summits of My Life, był lekiem Katalończyka na gorsze samopoczucie, spowodowane… niezliczonymi sukcesami z 2011 roku. Samo wygrywanie wyścigów nie było już dla niego problemem – nadszedł czas na nowe wyzwania.
Podczas największej przygody swojego życia dwa razy w ciągu tygodnia „wbiegł” na Mount Everest, a schodząc rozbił biwak i uciął drzemkę na wysokości 8000 metrów. Do tego świętował urodziny wybranki swojego serca na dachu Ameryki – Aconcagui – wbijając świeczki w puszkę tuńczyka. Pobił także rekord wejścia i zejścia z Matterhornu, jednego z najbardziej znanych szczytów świata, pokonując dystans ponad 17 kilometrów w 2 godziny i 52 minuty.
Teraz tymi przeżyciami dzieli się z czytelnikami, obrazując je zapierającymi dech w piersiach, opatrzonymi osobistym, intymnym opisem zdjęciami, które pozwalają jeszcze lepiej zrozumieć czym tak naprawdę był projekt Summits of My Life.