Chyba każdy zna Wojtka Szczęsnego. Nawet ja, chociaż o piłce wiem tyle, że jest okrągła a bramki są dwie. Moje wnuki bardzo dbają, żebym im nie przynosiła wstydu i łyknęła nieco wiedzy o piłce nożnej. W związku z tym od czasu do czasu przynoszą książki o piłce nożnej z biblioteki i proszą o pomoc w przeczytaniu. Zatem moja wiedza z każdą książką staje się odrobinę większa. Tym razem wspólnie poznawaliśmy szczegóły z życia Wojtka, jego dzieciństwo, wczesną młodość, pierwsze kroki na boisku i historię doprowadzającą do kariery najlepszego bramkarza na świecie. Z przyjemnością dowiedziałam się, że to nie bufon i woda sodowa nie uderzyła do głowy, tylko miły, sympatyczny, pracowity, przyjazny gość. Nie mogę tylko zrozumieć aż tak ogromnych dysproporcji między zarobkami piłkarzy, tu Wojtka, a zwykłymi ludźmi. Miło będzie wreszcie zobaczyć go w bramce Barcelony, chyba na ławce już swoje odsiedział. Dodatkowo książka zawiera piękne fotografie i jest ładnie wydana.