Opinia na temat książki Szczęście z piernika

Kalina to młoda kobieta, która jest u progu spełnienia swojego marzenia. Rzuciła pracę w korporacji i postanowiła w rodzinnym Toruniu otworzyć piernikarnię. O piernikach wie wszystko, a na dodatek babcia zdradziła jej przed śmiercią tajemniczy składnik swojego przepisu. Jest tylko jeden problem - Święta coraz bliżej, a wiekowy piec odmawia posłuszeństwa.

Pewnego dnia w życiu Kaliny przypadkowo pojawia się młoda Gdańszczanka - Oliwka. Kobiety szybko łapią nić porozumienia, a wtedy Oliwię odnajduje zdenerwowany ojciec - Rafał. Od tej pory życie tej trójki nie będzie już takie same...

Pierwsze spotkanie z twórczością autora uważam za bardzo udane. Książka jest idealnie wyważona. Z jednej strony mamy atmosferę zbliżających się Świąt i wszechobecny aromat przypraw korzennych w tle, a z drugiej strony poznajemy gorzką przeszłość bohaterów i zawirowania w ich obecnej, wcale niełatwej sytuacji. Książka nie jest więc przedsłodzona ani nadmiernie cukierkowa. Momentami chwyta za serce. Pozwala rówież dostrzec, że te same czynny mogą być inaczej odbierane i rozumiane, dopiero wtedy, gdy poznamy motywację kierującą danym człowiekiem.

Z książki płynie przesłanie: nie skreślajmy nikogo z góry - każdy zasługuje na drugą szansę. Być może stał pod ścianą i zrobił to, co było "najlepszym" wyjściem w danym momencie? Polecam Wam lekturę i życzę chwili czasu na zadumę i refleksję. 😉