Emocje, szok, niedowierzanie. To lektura, po którą warto sięgnąć.
Tomek dostaje posadę konsula w Omanie. Jego drogi krzyżują się z trzema kobietami, dwie z nich rozpaczliwie potrzebują pomocy. Jakie tajemnice żyją w cieniu bajecznego bogactwa i przeogromnej władzy?
To nie jest obficie posypana cukrem pudrem historia o romantycznej miłości w orientalnych okolicznościach. To historia kobiet ciemiężonych i pozbawionych wolności słowa. To historia o mężczyzna, którzy kobiety wykorzystują dla własnej przyjemności lub poszerzenia wpływów.
Książkę tą czyta się zapartym tchem. Akcja jest dynamiczna, zaskakująca, nie pozostawiająca czytelnika obojętnym. Lektura wzbudza mnóstwo silnych emocji, szczególnie, że bazuje ona na osobisty przeżyciach autora. Pan Igor Kaczmarczyk bez owijania w szeleszczącą bibułkę dosadnie pisze o handlu żywym towarem powszechnym w Omanie oraz o skrzętnie skrywanych tajemnicach ambasad.
Dodatkowym ciekawym oraz istotnym elementem tej powieści jest „arabska wiosna”, która wywoła spore spustoszenie w świecie muzułmańskim.
Do „Sultan, moja miłość” podeszłam z dużą rezerwą obawiając się „orientalnego love story”. Dostałam powieść, która uderza w splot słoneczny bez ostrzeżenia, która podaje na ozdobnym talerzu historie, które nie powinny mieć miejsca, a ciągle się zdarzają i to nie tylko w arabskim świecie – islam niejedno bowiem ma imię – ale również na ...