Rewolucja zaczyna się od małych rzeczy. Od niezgody na drobne, ale uciążliwe zakazy. Młodzi buntownicy ze Studenckiego Komitetu Solidarności nie próbowali od razu zmienić świata, w którym przyszło im żyć. Chcieli ?jedynie? powalczyć o prawo do wolności stowarzyszeń, spotkań, wyrażania poglądów, zniesienia zakazu potępianych przez komunistów książek. To SKS-owcy po raz pierwszy użyli słowa ?solidarność? jako metody na walkę z totalitaryzmem. Książka ?Studenci kontra system? opowiada o historii studenckiego ruchu, o który potknął się komunistyczny moloch. Głosami tych, którzy byli na pierwszej linii tej młodzieżowej rewolucji opowiada o wydarzeniach z przełomu lat 70. i 80. XX w. Nikt ich nie szkolił, jak zorganizować happening, jak tworzyć niezależną organizację. Uczyli się tego sami. Skutecznie. Choć za swoją działalność płacili inwigilacją, aresztowaniami. Byli zastraszani i bici. Są w tej książce historie kryminalne, ale też miłosne. Sporo tragedii, ale również humor. Bo właśnie to ironiczne podejście do komunistycznych absurdów pozwalało młodym buntownikom oswajać lęk przed tym, co może ich spotkać. Dla młodych ludzi ta książka może być podręcznikiem buntu i próbą odpowiedzi na pytanie, czy warto robić rewolucję i w jaki sposób skutecznie zmieniać świat. Byli SKS-owcy ujawniają swoje tajemnice i jak nigdy dotąd otwarcie mówią o strachu, brawurowych akcjach, o tym, czym był Studencki Komitet Solidarności i czego ich nauczył. Książka ma bogatą oprawę graficzną i fotograficzną. Większość ze zdjęć pochodzi z prywatnych archiwów byłych opozycjonistów. Niektóre nigdy wcześniej nie były publikowane.