Fragment: Nikt z nas nie wie, jeśli nie jest wróżką, ani czarodziejem, co go czeka w najbliższych dniach czy miesiącach. Ponieważ jednak we współczesnym świecie wszelkiej maści cudotwórcy, jeśli nawet mają jakieś nadprzyrodzone zdolności, skrzętnie je skrywają, Filip w przewidywaniu swej przyszłości wakacyjnej był zdany wyłącznie na samego siebie. Oznaczało to rzecz jasna, że niczego się nie domyślał, ani też w najśmielszych nawet marzeniach, czy zuchwałych snach nie mógł przewidzieć co go czeka i co przeżyje w ciągu dwóch najbliższych miesięcy. A wszystko zaczęło się tego dnia, gdy pan Konarski wrócił do domu wcześniej niż zwykle. Filip pakował do swej walizeczki kąpielówki, sweter, parę książek. Wybierał się z ojcem nad morze, do Kołobrzegu. Cieszył się na ten wyjazd od wielu dni, a teraz, gdy skończył się rok szkolny, liczył skrupulatnie dni dzielące go od wyjazdu.