Po krótkiej przerwie wracamy do odległej galaktyki, a tam powstaje rebelia. Coraz więcej układów ma dość reżimu Imperatora Palpatine’a choć nie pokazują może tego jeszcze otwarcie. Powstają jednak pierwsze zalążki buntowniczej działalności, a w ich centrum znajduje się nastoletnia księżniczka, która jako następczyni tronu podjęła się trzech wyzwań. Szybko przekonała się jednak, że są rzeczy o wiele ważniejsze niż dobro jednostki. Z kolei my dowiadujemy się o tym z premiery drugiego tomu mangi Star Wars: Leia. Trzy wyzwania księżniczki.
Pierwszy tom gwiezdno-wojennej mangi Egmontu był dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Generalnie, miałem wrażenie, że sporo o postaci Lei Skywalker już powiedziano i napisano, że może tutaj nie być miejsca na ciekawą historię. Na szczęście się myliłem. Komiks nie tylko świetnie wprowadza mniej zorientowanych czytelników w okres przed wydarzeniami z filmu Nowa Nadzieja, ale także fantastycznie przedstawia dojrzewającą bohaterkę w obliczu wyzwań politycznych, rodzinnych i innych.
Drugi tom zaczynamy od mocnego akcentu. Leia dowiaduje się bowiem prawdy na temat działalności jej rodziców. Co więcej, od razu się z nimi konfrontuje i dochodzi do uwolnienia wielu tłamszonych do tej pory emocji. Dziewczyna wyjawia co jej na sercu leży i jak ciężko było jej, gdy rodzice zdawali się już nią nie przejmować.
Jeśli ktoś kojarzy serial Andor, to w tym tomie Star Wars: Leia. Trzy wyzwania księżniczki możemy momentami poczuć podobny klimat. Mamy napięcie, niepewność co wydarzy się dalej i czy wszyscy bohaterowie przeżyją. Leia odkrywa mroczną stronę galaktyki, co niemal przypłaciła własnym życiem! Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że wciąż jest to historia o dojrzewaniu, więc atmosfera rodem z politycznego thrillera miesza się tutaj z elementami historii Young Adult i przygodową komedią.
Myślę, że nowe rozdziały w szczególności usatysfakcjonują miłośników gwiezdnej sagi. Znajdujemy tu bowiem bardzo fajne odniesienia do wydarzeń z epizodów I-III, a nadchodzą one naprawdę niespodziewanie. Wizyta na Naboo i Moff Panaka odnajdujący powiązanie głównej bohaterki z byłą królową Amidalą to najważniejszy z nich.
Tym razem fabuła bardziej kręci się wokół jednego wątku. Oczywiście, znów przyglądamy się treningowi oraz misjom głównej bohaterki. Można jednak odnieść wrażenie, że im więcej dowiaduje się ona na temat rebelii i reżimu Imperium tym bardziej manga skupia się na jej działaniach z tym związanymi. Myślę, że bardziej niż w pierwszym tomie czuć kierunek w jakim zmierza historia.
Co zaś tyczy się ilustracji to Star Wars: Leia. Trzy wyzwania księżniczki trzyma naprawdę wysoki poziom. Mamy okazję poznać nowe rasy i planety, a te doskonale wpisują się w stylistykę Star Wars. Bardzo spodobali mi się Susi, rasa kosmitów, przypominających gadające żaby rodem z Naruto. Mają taki azjatycki vibe, którego w Gwiezdnych Wojnach do tej pory chyba nie widziałem. Na osobne uznanie zasługuje to jak komiks świetnie oddaje ciężar sytuacji, z którymi mierzą się bohaterowie. Jak na dłoni widzimy złość, wewnętrzne konflikty i stres.
Jestem szalenie ciekaw jakie przeszkody staną jeszcze na drodze księżniczki Lei. Drugi tom mangi Egmontu to doskonała kontynuacja. Wiele nam nie potrzeba, żeby z powrotem wsiąknąć w historię. Zachwyca zarówno rozważnie skonstruowana fabuła jak i wizualna strona komiksu. Będziecie zadowoleni.