Trzech zamaskowanych mężczyzn wyciągnęło z łóżka księdza, który stał teraz w piżamie i boso na środku pokoju. Słysząc napastników, do jej świadomości doszło, że domagają się od księdza pieniędzy, popychając go między sobą. Nagle coś znajomego uderzyło ją w głosie jednego z nich. Rozpoznała tego bandytę! Nie namyślając się, wyciągnęła broń, wycelowała w bandziora i zaczęła krzyczeć: – Powroźnik, ty draniu jeden, już ci się zagoiły kulasy, które ci ksiądz składał – krzyczała coraz głośniej. – Już nie pamiętasz, jak opatrywaliśmy cię obydwoje z księdzem, jak karmiliśmy cię. Mieszkałeś wtedy u nas, ty zasrany partyzancie. Ty draniu, łajdaku zatracony! Wiedząc, że broń jest nabita, wycelowała ponad głową napastnika i wystrzeliła. – Fragment książki Urodziłam się we Wrocławiu, mieście, które kocham do dzisiaj. Ojciec miał tam nakaz pracy, co dziś brzmi dosyć dziwnie. Wrocław w tym czasie nie był bezpiecznym miejscem do życia. O zmroku nadal słychać było strzały. Powoli jednak następowała stabilizacja i wracało normalne życie. Z tego czasu na szczęście niewiele pamiętam. Ojciec jednak tęsknił za ojcowizną i robił wszystko, aby wrócić do domu rodzinnego w małej miejscowości niedaleko Krakowa. Tam spędziłam lata szkoły podstawowej. Do liceum wyjechałam znowu do Wrocławia. Pisać chciałam od zawsze, ale nie miałam siły, by przełamać stereotypy. Zamiast więc studiować polonistykę (wielki sprzeciw mamy), skończyłam Państwową Szkołę Techniczną Budowy Statków Śródlądowych, modny kiedyś a nieprzydatny dzisiaj kierunek. Zostałam we Wrocławiu na dłużej i założyłam rodzinę, a kiedy rozpadło się moje bardzo burzliwe małżeństwo, w 1984 roku postanowiłam opuścić kraj. Przyczyniło się do tego wiele różnych rzeczy, były to bardzo trudne lata. Bałam się ubóstwa, bałam się, że mogą wejść Rosjanie (sic!), chciałam rozpocząć nowe życie – i tak z dwiema małymi córkami wyjechałam z kraju. Po przejściu przez obóz w Austrii pojechałyśmy do Kanady. Zaczęło się życie emigracyjne, trudne, mozolne, ciężka praca, początkowe trudności z językiem, walka o zaakceptowanie w jakże innym kraju i noce pełne łez i lęków o jutro. Tak minęło wiele lat. Moje córki są dorosłe i idealnie wpasowały się w życie w Kanadzie, a ja wreszcie mam czas dla siebie. Powróciła więc chęć pisania, właśnie teraz, kiedy jestem mądrzejsza o doświadczenia z emigracji. Na swojej drodze spotkałam bardzo wielu mądrych ludzi, Polaków i nie tylko, co pozwoliło mi spojrzeć na wiele rzeczy inaczej, czyli nic nie poszło na marne. – Autorka