Z uwagi na zawarte fakty historyczne z dziejów Chin, przemian dokonujących się tam od II połowy XIX wieku, wpływów Wielkiej Brytanii,Francji,Japonii i St.Zjednoczonych na ten kraj lektura staje się wielowymiarowa i bardziej interesująca. Natomiast historia samej Adeline Yen Mah jest dla mnie drugorzędna na tle chińskich przemian.
Oczywiście nie wątpię w okrucieństwo jakiego doznała dziewczyna i silnej potrzeby zjednania sobie przychylności, pomimo bólu, ze strony ojca i macochy, ale to tak, jakbym czytała po raz kolejny taką samą historię czyjegoś życia. Zmieniają się nazwiska życie pozostaje takie samo. Tylko w sumie czego można się spodziewać po społeczeństwie, w którym dziewczynki są od wieków balastem, a nie spełnieniem marzeń o potomku, bo ten występuje tylko w jedynym stosownym rodzaju, męskim. Takich niewypowiedzianych historii musi istnieć w Chinach miliony, ale mam świadomość, że to dotyka dziewczynek na całym świecie.
A sama opowieść Adeline nie jest spisana w szczególnie barwny, wciągający sposób. Przeze mnie jest ona bardziej doceniona pod kątem opisywanych zależności na arenie Zachodnio-Wschodnich kultur, wszelkich zachodzących zmian i realiów życia społecznego w ogóle. I głownie za to przyznaję lekturze tak wysoką ocenę.