Ociemniały stuletni Ulrich, siedząc samotnie w fotelu, snuje opowieść o swoim długim życiu. Podróżuje we wspomnieniach, płynnie przekraczając granice czasu i przestrzeni. Jak w kalejdoskopie zmieniają się obrazy z Bułgarii, Gruzji, Niemiec i USA, a wraz z nimi przypływają wspomnienia - burzliwa polityka, niespełniona miłość do muzyki, utracone uczucie, pasja do chemii. Zanim stracił wzrok, przeczytał w jakimś piśmie o papugach mówiących językiem wymarłego plemienia. Językoznawcom nie udało się jednak zapisać drogocennego narzecza – wyczerpane przeżyciami ptaki zmarły. Starzec czuje, że tak jak one nosi w sobie szczątki dziedzictwa czasu, lecz zanadto ucierpiał, żeby je komuś przekazać. W samotności przygląda się swemu życiu, którego wspomnienie jest jedynym dowodem istnienia.
Książka jest laureatką Commonwealth Writers' Prize.
"Zanim stracił wzrok, przeczytał w jakimś piśmie, że grupa badaczy napotkała stado papug mówiących językiem plemienia, które wyginęło wskutek niedawnej katastrofy. Zdumieni tym odkryciem, zamknęli papugi w klatkach i wysłali do swojego kraju, żeby językoznawcy zapisali szczątki zaginionego języka. Ale ptaki tyle już wycierpiały, przypatrując się zagładzie plemienia, że nie przeżyły podróży.
Starzec czuje silną więź między sobą a tymi papugami. Ma wrażenie, że tak jak one nosi w sobie szczątki pewnego dziedzictwa, lecz sam zanadto ucierpiał, żeby coś komuś przekazać.
Właśnie dlatego znów przeczesuje własne życie. Nie ma majątku ani spadkobierców, a jeśli w ogóle posiada coś, co mógłby zostawić potomności, to tylko jakąś przydenną, trudną do odnalezienia gmatwaninę". (fragment)