Jeśli tak samo jak ja nie łudzicie się, że dzisiejszej nocy w trakcie szlajania się po krzakach szybciej traficie na padlinę niż na osławiony kwiat paproci, mam dla Was alternatywę. Owszem, pozostaniemy przy słowiańskich klimatach, jednak wyruszymy w miejsca, przy odwiedzinach których włos się na karku jeży, a serce próbuje opętańczo wyrwać się z ... Recenzja książki Słowiańskie strachy. Antologia opowiadań grozy. Część 4