"Słoneczne tarasy" to pierwszy tom nowej serii "Pielęgniarki",ktorej akcja rozpoczyna się w 1928 roku, a kończy na 1940.
W przedwojennym Krakowie mieszka Joanna Kasperska.
Po śmierci ojca wraz z matką muszą sprzedać dobytek i przenieść się do wujostwa. Wraz z ciotką zapewnia im dach nad głową. Uzdolniona plastycznie Joasia jest jego spełnieniem marzeń o dziecku. Jednak w miarę jej dorastania stosunek wuja zmienia na bardziej bliski, intymny, niezdrowy. Joasia postanawia wyjechać i podjąć naukę w Uniwersyteckiej Szkole Pielęgniarek i Higienistek oraz zamieszkać w internacie. Po skończeniu nauki znajduje pracę w dziecięcym sanatorium przeciwgruźlicznym w Istebnej. To tutaj pozna dziewczynkę, która skradnie jej serce oraz całkiem zauroczy się w pewnym nauczycielu.
"Słoneczne tarasy" to bardzo obiecujący początek serii. Mogłoby się wydawać, że to sielankowa powieść, w której po trudnym początku bohaterce zaczyna wszystko układać się tak jakby sobie tego życzyła, a szczęście jej dopisuje.
Nieokiełznane są myśli autorki i to jak pokieruje bohaterami. Mogę wam tylko powiedzieć, że w życiu Joasi dużo się wydarzy, a jeszcze więcej trudnych chwil przed nią.
Autorka przemyciła w historii ważny problem społeczny związany z chorą fascynacją starszego mężczyzny do dziewczynki. Nie będę rozwijała tego wątku, bo za dużo bym zdradziła, a widać, że będzie on prawdopodobnie kontynuowany.
Autorka ma niebywałą lekkość pióra, która powoduje, że książka wciąga i trzyma zainteresowanie do ostatniej strony. Byłam bardzo ciekawa jak potoczą się losy głównych bohaterów i niestety muszę czekać na kontynuację, bo zakończenie jest obiecujące.