Czasami czujemy, że nasze życie obrało dobry kurs i wkrótce statek przeznaczenia dopłynie do bezpiecznej przystani. Takim przełomowym momentem może być: awans, nowa praca, stypendium naukowe, realizacja podróży marzeń, a nawet pojawienie się czarującego księcia z bajki z sercem pełnym niekończącej się miłości. Ale co zrobić, gdy dowiadujemy się, że nasz statek obrał zły kurs? Tak się właśnie stało z Izą Filipek. Rozczarowanie i smutek doprowadziły ją do samotności, która zabijała jej własną egzystencję. Dopiero gdy sięgnęła dna, mogła poznać siebie lepiej. Walka z własnymi słabościami i obawami była jej jedyną szansą. Zanurzonej w bagnie strachu, pozbawionej nadziei Bóg ociera łzy, aby mogła zobaczyć, że życie jest niczym ocean, my – statkami na jego wodach, a Boża wola wiatrem, który nas pcha ku wielkiej radości i niezapomnianym przeżyciom. Statek, który wydawał się niewłaściwy, doprowadził ją do dobrego portu.