Kiedyś usłyszałam, że z imigrantem jest podobnie, jak z żołnierzem: człowiek, który opuszcza swoje rodzime środowisko kulturowe, do końca zycia pozostaje imigrantem, tak samo jak żołnierzem pozostaje nawet ten, kto dawni zrezygnował ze służby. A więc wniosek z tego jest taki, że z trudnej "migracyjnej" drogi nie ma odwrotu. Dlatego warto zadbać o to, żeby podczas kroczenia nią przynajmniej z własnego serca nie uczynić pola nieustannych wewnętrznych walk. Bo być może wówczas stanie się ona dla nas choć trochę łatwiejsza.