Obrazy Ślewińskiego nie mówią o "czymś", lecz to "coś" z siebie emanują, nie skłaniają do dialogu, lecz do kontemplacji. (...) Dla Ślewińskiego, podobnie jak dle Cezanne'a nie istniała hierarchia tematów. Portret, akt, pejzaż czy jabłko na obrusie - były to równorzędne obiekty naturalne, na których rozwiązywał swe malarskie problemy, tzn. przenosił na swój sposób prawdę natury w sferę prawdy malarskiej.